Full resolution (JPEG) - On this page / på denna sida - XV
<< prev. page << föreg. sida << >> nästa sida >> next page >>
Below is the raw OCR text
from the above scanned image.
Do you see an error? Proofread the page now!
Här nedan syns maskintolkade texten från faksimilbilden ovan.
Ser du något fel? Korrekturläs sidan nu!
This page has never been proofread. / Denna sida har aldrig korrekturlästs.
Minuta był już przy drzwiach; widać było,
że rozmowę tę chce skończyć jaknajprędzej. Isto-
tnie, przyjmowała ona obrót niemiły.
— Dzisiaj mamy szóstego lipca, tak? — za-
pytuje Nagel.
— Tak — odpowiada Minuta— szóstego lipca.
Z temi słowy bierze za klamkę.
Nagel podchodzi powoli, prawie ociera się
© niego, patrząc mu w oczy badawczo; ręce za-
kłada na plecach. Stojąc w tej pozie, zapytuje
szeptem:
— A gdzie pan był szóstego czerwca?
Minuta nie odpowiada, nie mówi słowa. Ten
wzrok przenikliwy, ten szept tajemniczy, napeł-
niają go przerażeniem; rozpaczliwe pytanie o dzień
i datę ubiegłego miesiąca wytrącają go z równo-
wagi; otwiera drzwi na oścież, i jak nieprzytomny,
wypada do sieni. Chwilę zatrzymuje się w klatce
schodowej, kręci się na jednym miejscu, wyjścia
znaleść nie może. Nagel, tymczasem, stojąc we
drzwiach, woła:
— Nie, nie! To szaleństwo! Proszę, niech pan
o tym zapomni! Następnym razem wszystko panu
wytłumaczę!...
Lecz Minuta nie słyszy nic. Zbiega na dół,
zanim Nagel skończył mówić, i nie patrząc ani na
lewo, ani na prawo, wymyka się na ulicę, prze-
biega rynek około dużej poimpy, skręca w pierwszy
zaułek i znika.
W godzinę później — była już dziesiąta —
Nagel zapalił cygaro i wyszedł. Miasto jeszcze nie
spało. Na drodze, wiodącej do pastoratu, było mnó-
stwo spacerujących; na ulicach rozlegały się we-
sołe głosy i śmiech rozbawionych dzieci. Mężczyźni
i kobiety siedzieli u drzwi domów i gwarzyli ci-
cho, rozkoszując „się ciepłem wieczora; od czasu
271
Z s" P_ p "I,
<< prev. page << föreg. sida << >> nästa sida >> next page >>
