Full resolution (JPEG) - On this page / på denna sida - IV
<< prev. page << föreg. sida << >> nästa sida >> next page >>
Below is the raw OCR text
from the above scanned image.
Do you see an error? Proofread the page now!
Här nedan syns maskintolkade texten från faksimilbilden ovan.
Ser du något fel? Korrekturläs sidan nu!
This page has never been proofread. / Denna sida har aldrig korrekturlästs.
ROZDZIAŁ IV.
Jan Nagel zbudził się dnia następnego, gdy
Sara zapukała do drzwi i przyniosła gazety. Szybko
przebiegł je wzrokiem, a potym rzucił na ziemię,
Telegram, donoszący, że Gladstone z powodu prze-
ziębienia leżał w łóżku, lecz ma się lepiej, prze-
czytał dwukrotnie i roześmiał się głośno. Założył
ręce na szyi i zatopił się w rozmyślaniach. Głośno
mówił do siebie:
„Niebezpiecznie z otwartym scyzorykiem cho-
dzić po lesie! Tak łatwo potknąć się niezręcznie,
wpakować ostrze w przeguby rąk i przeciąć sobie
arterje! Naprzykład Karlsen! Jak smutno skończył!
Lecz cóż stąd? Po cóż, u licha, walczył resztką sił,
aby tylko utrzymać się na powierzchni? Szczególnie,
że tak czy owak idzie się do mogiły a telegramy
donoszą o tym wszystkim dziennikom... Ha, ha, ha!
Jakaż to właściwie różnica, włóczyć się z otwartym
scyzorykiem w ręku, czy też z maleńką flaszeczką
lekarstwa w kieszonce od kamizelki?... Można upaść
na drodze, flaszeczka stłucze się na drobniutkie ka-
wałeczki, jakiś odłamek zrani człowieka i jad do-
stanie się do krwi... Czyż są drogi, po którychby
38
OGR).
<< prev. page << föreg. sida << >> nästa sida >> next page >>